Szanowna Dyrekcjo,
Drodzy Nauczyciele i Pracownicy
I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Pucku

Każdego roku maj w szkole oznaczał czas zarezerwowany dla maturzystów.
I zazwyczaj czas ten był przewidywalny. Za oknem pierwsze pąki kwitnących kasztanów. Kilka dni matur pisemnych, później ustnych, nieodzowny stres, ale i radość, że definitywnie kończy się dzieciństwo a zaczyna dorosłość, dojrzałość, o czym też nazwa samego egzaminu przypomina. Niestety, ubiegłoroczna wiosna zburzyła ten rytm. Światem zawładnął zabójczy wirus, jego panowanie trwa do dziś i skutecznie zakłóca życie ludzi na całym świecie. O niechlubnym jego żniwie dowiadujemy się z mediów codziennie.
I – chcemy czy nie – musimy jego humory znosić. Dla nauczycieli i uczniów oznaczało to przymus zdalnego nauczania, ograniczenie kontaktów, konieczność innej organizacji pracy a dla tegorocznych maturzystów dodatkowo rezygnację na przykład z odwiecznej tradycji zorganizowania studniówki i wielu innych wyrzeczeń.

W centrum tych zdarzeń i my, rodzice, odczuwamy lęk i jest on niewątpliwie inny od lęku przeżywanego w przeszłości. Rację miała noblistka mówiąc: „nic dwa razy się nie zdarza”, lecz w tym kontekście słowa te nabierają zupełnie innego znaczenia. W tej chwili przeraża nas sama myśl o przyszłości, bywa, że po nocach śni nam się egzamin maturalny, którego uczestnikami są nasze latorośle, my zaś przyglądamy się próbując dojrzeć temat. Mrużąc oczy dostrzegamy wreszcie zapis: Matura 2021. Niepokoje młodego pokolenia. Rozważ problem odwołując się do własnych doświadczeń i wybranych tekstów kultury.

Z wolna staramy się zebrać myśli, pobudzić umysł do działania, użyć długopisu, co po ośmiomiesięcznej przerwie było wyczynem nie lada (wszak ostatnimi czasy używaliśmy głównie klawiatury komputera i to najczęściej do uruchomienia platformy Teams).

Czas zmierzyć się z wyzwaniem. Widzimy teraz wyraźnie, choć nadal w tym śnie, jak młodzi walczą ze sobą, jak wytężają siły, by postawić pierwszą literę jak onegdaj stawiali pierwsze kroki. Tymczasem z twórczego uniesienia widać jedynie uniesienie brwi, ze wzruszeń – wzruszenie ramion. My, wciąż we śnie, odtwarzamy sobie w pamięci ten moment utracony, ułamek chwili, w której całkiem niedawno młodzian przypadkowo „zabłądził” na stronę internetową Zdasz.to i plujemy sobie w brodę, dlaczego nie przekonywaliśmy, by na tej stronie został, może skorzystałby z proponowanych form ćwiczeń albo przynajmniej przeczytał listę zalecanych lektur. Lecz stało się inaczej. Pokrzepiony myślą, że oto autorzy strony nadali jej tak optymistyczną nazwę uznał, iż korzystanie z tych zasobów byłoby rzeczą bynajmniej niefrasobliwą. Nadmiar, jak wiemy, jest równie szkodliwy, co niedobór. Po co więc się narażać na kłopoty.

Czas nagli, arkusz przed nami, a ów tytułowy niepokój przybiera na sile. I nagle przypomina się nam zdanie innej polskiej noblistki, za której czasów mamy szczęście żyć. Zdanie to brzmi: „Gazetom zależy na tym, żeby utrzymywać nas w stanie ciągłego niepokoju, żeby kierować nasze emocje nie ku temu, czego naprawdę powinny dotyczyć”.
I... odczuwamy ulgę.

Owszem, to wszystko, co spowodował koronawirus jest jakimś pogwałceniem praw młodości, jest kpiną z dotychczasowych ustaleń, strategii, procedur. Jednak, jak mawia jeden z mądrych ojców benedyktynów tynieckich: „to, że jest trudno, nie oznacza, że jest źle”. Czyż nie to miał na myśli Prus, który w Lalce przekonywał: „Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność... Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek
zacznij nowe życie”.

Minęły trzy lata nauki. Czas przeznaczony na etap życia pod nazwą szkoła średnia minął jak czas przeznaczony na udział w teleturnieju. A jednak pomiędzy pierwszym dzwonkiem we wrześniu 2018 roku a białą koszulą 4 maja 2021 roku był czas zapamiętany na zawsze. Etap życia, gdy wyrasta się z przydomowego ogródka i szuka się własnych dróg. Szkoła, nawet zdalna, staje się jedną z ważniejszych przestrzeni. Tę przestrzeń
– w tym roku wirtualną – starali się wypełnić swą dyskretną obecnością nauczyciele, czuwający nad realizacją programu. W tym roku i polonista, i matematyk, i nauczyciel biologii i wychowania fizycznego, nie mówiąc o angliście, wszyscy oni w miejsce porannej kawy musieli wdrożyć nowy sposób poznawania rzeczywistości, rodem z Szekspira z jego słynnym zawołaniem: „Zdaje mi się, że widzę. Gdzie? Przed oczyma duszy mojej!” Tak to musieli wyobrazić sobie nie jednego, nie dwóch, lecz całą klasę przykładnych uczniów, którzy z lubością dzierżą w swych dłoniach zmęczone codziennym ich wysiłkiem zbiory zadań z chemii czy przeczytane od deski do deski lektury z gwiazdką i bez! Można także odwołać się do nauk ścisłych, gdzie pewien typ zadań zaczyna się od słów: Załóżmy, że...
i ciąg dalszy tego wstępu dopisze życie.

Tak więc załóżmy, że świat po koronawirusie istnieje i – jakkolwiek odległy – jest przecież realny. Tymczasem rzeczywistość szkolna tegorocznych maturzystów na zawsze będzie kojarzona z czasem pandemii. Trzeba było nie lada wysiłku, by dostosowywać sposoby realizacji programu nauczania do aktualnych wytycznych. Za ten trud ciągłego poszukiwania sposobów motywowania młodzieży, nieustannego czuwania nad procesem ich kształcenia jesteśmy ogromnie wdzięczni! Ponieważ niemożliwy jest kontakt osobisty, skorzystaliśmy z tej formy, by wszystkim Państwu: Dyrekcji, Nauczycielom, Pracownikom szkoły podziękować.

Mimo tego, że dziś jest niepewne, a jutro nieprzewidywalne, w maju nadal będą kwitły kasztany, nauczyciele wciąż będą szukać pomysłów, jak zachęcać uczniów do rozwiązania choćby kilku zadań, rodzice zawsze będą martwić się na zapas.

A młodzi? Mamy nadzieję, że wezmą sobie do serca przesłanie i Prusa, i Olgi Tokarczuk, znajdą w życiu cel, który będą realizować, włożą swój trud i emocje w te działania, które przyniosą im satysfakcję i spełnienie. To będzie najlepszy dowód, że do matury zostali przygotowani właściwie.

Rodzice maturzystów